– Do tragedii doszło 27 lutego 2022 roku. A 4 marca 2022 roku wyjechałyśmy. 3 marca pochowałyśmy ojca na cmentarzu. Natalia i Wiaczesław Sydorenko pożyczyli nam samochód. Było niebezpiecznie, bo Rosjanie strzelali i przelatywali nad nami. Ale państwo Sydorenko, mimo niebezpieczeństwa, pomogli nam po ludzku zorganizować pogrzeb. Ewakuowali się 4 marca i nam też udało się wyjechać. Nie wiedziałyśmy, dokąd jedziemy i czy warto. Szok, strata… Byłyśmy zdezorientowane. Ale dzięki nim opuściłyśmy okupowany teren.
Do domu wróciłyśmy 16 kwietnia 2022 roku. Przeprowadzono ekshumację, więc zabrałyśmy ciało ojca z kostnicy. Wjeżdżałyśmy od strony Makarowa. To był potworny widok. Po drodze nie widziałyśmy zniszczonych budynków, ale były spalone samochody. Widać było zniszczenia od rakiet albo bomb kasetowych, zostały jeszcze miny, odciągi. Kiedy weszłyśmy do domu, dokładniej zobaczyłyśmy, w jakim jest stanie, bo przedtem byłyśmy jednak w szoku i niewiele zapamiętałyśmy. Znów wróciły tamte obrazy. Długo zwlekałyśmy ze sprzątaniem, bo bałyśmy się, że gdzieś mogą być rozciągnięte linki od min, ale – dzięki bogu – ani min, ani odciągów na naszym podwórzu nie znalazłyśmy. Wtedy trochę nam ulżyło i wzięłyśmy się za sprzątanie domu, potem powoli doprowadziłyśmy do porządku obejście. Pomagali nam krewni i znajomi taty – jesteśmy im za to bardzo wdzięczne.
Liczyłyśmy, że uda nam się odbudować spalony dom, ale niestety ściany zaczęły pękać. Przed Nowym Rokiem ojciec zrobił niewielki remont. Zbudował nowy piec. To wszystko się posypało. Trzeba było przeprowadzić demontaż. Teraz mamy tylko fundamenty, ale i te zaczęły pękać. Nie da się wyrazić, co czujemy na widok tych ruin. Mamy nadzieję, że rosyjscy agresorzy zostaną ukarani, że wypłacą reparacje. A my wkrótce zwyciężymy.
Odbudowałyśmy letnią kuchnię, która nie została całkiem zniszczona podczas ataku. Gdybyśmy dłużej zwlekały, ona też popadłaby w ruinę. Dali nam domki działkowe, ale bez prądu. Było jeszcze chłodno, więc paliłyśmy drewnem w żeliwnym piecyku. Nie upadamy na duchu, nie zrażamy się. Ukraińcy to silny naród. Nie wolno się poddawać – to jest najważniejsze. Jak to się mówi – całe życie przed nami. Wszyscy wspominają swoich zabitych krewnych, bliskich. A oni też nas widzą, strzegą, wspierają. Nie możemy się poddawać, musimy iść do zwycięstwa, żeby uczcić ich pamięć.