Mychajło cudem przedarł się do miasta 8 marca 2022 roku, dzięki czemu dostarczył między innymi insulinę do lokalnego szpitala. Mężczyzna śmieje się, że jego czyn był bardziej szalony niż heroiczny. „Szczerze mówiąc, niewiele wtedy rozumiałem. Nie wiedziałem, co to takiego miny albo nalot. Wyobrażałem sobie to z grubsza na podstawie filmów, ale nie miałem żadnego doświadczenia. Szczerze mówiąc, gdybym wówczas wiedział tyle, co teraz, potrzebowałbym znacznie większej determinacji, żeby to wszystko powtórzyć” — mówi wolontariusz.
Mychajło wspomina, jak po raz pierwszy spotkał rosyjskich żołnierzy za ostatnim ukraińskim punktem kontrolnym w Orichowie. Mówił, że ukraińscy wojskowi byli przekonani, że okupanci go zabiją, nawet nie pytając o cel i powód podróży.
„Każdy blokpost to osobna historia, osobna rozmowa. Trzeba pamiętać, że na początku wielu Rosjan również nie wiedziało, co się dzieje i co mają robić. Oczywiste było, że nie jestem żołnierzem, więc niespecjalnie się mną interesowali. Niektórzy po prostu traktowali mnie jak wariata. W jednym punkcie kontrolnym, z którego widziałem, jak armaty ostrzeliwują miasto, usłyszałem: ‘Możesz jechać, ale tam i tak zabijemy cię albo my, albo Ukraińcy’”.
Mychajło nie ukrywa, że pomogła mu dobra znajomość okolicy: wiedział, jak omijać szczególnie niebezpieczne miejsca i strefy walk.
Zuchwała próba ratowania dzieci
Każda kolejna wyprawa do Mariupola uświadamiała mu, że sytuacja w mieście oraz warunki życia mieszkańców stają się krytyczne. W kwietniu 2022 roku ostatni obrońcy Mariupola oraz mieszkańcy schronili się na terenie jednego z największych zakładów metalurgicznych w Europie — Azowstal. Wielopoziomowy system schronów podziemnych dawał nadzieję na jakąś ochronę przed rosyjskimi bombardowaniami. Jednocześnie Rosjanie okrążyli kombinat, zaczęli jeszcze intensywniej ostrzeliwać i zrzucać na Azowstal setki ton materiałów wybuchowych.
Społeczność międzynarodowa oraz władze Ukrainy podejmowały próby ratowania cywilów, którzy przebywali w piwnicach i bunkrach. Były wśród nich również dzieci. Rosyjskie władze oskarżały obrońców ukraińskich, że nie pozwalają na ewakuację cywilów, bo rzekomo wykorzystują ich jako „żywe tarcze”. Wówczas Mychajło Puryszew podjął się swojej najbardziej desperackiej operacji.