— Między udzielaniem pomocy psychologicznej rannym i cierpiącym na PTSD (zespół stresu pourazowego) a pracą kapelana, który udziela wsparcia duchowego, jest spora różnica. Psychologa porównałbym do lekarza w przychodni. Kiedy się źle czujesz, boli cię gardło – idziesz do lekarza. Ten cię bada, przepisuje sposób leczenia, daje receptę. A jak wyzdrowiejesz, nie przedłuża ci już zwolnienia lekarskiego. Podobnie działa psycholog.
A co robi kapelan? Kiedy człowiek zachoruje, trafia do szpitala. I od samego początku – od postawienia diagnozy – lekarz jest bez przerwy obok pacjenta. Codziennie go bada. Podczas obchodu osobiście rozmawia z każdym chorym. Jeśli to konieczne – ustala tryb leczenia. Obserwuje jego stan zdrowia, rozmawia, aż w końcu wypisuje ze szpitala zdrowego człowieka. Jeśli ktoś cierpi na PTSD, kapelan rozmawia z ludźmi z otoczenia chorego, z dowódcą. Prosi, żeby na tego żołnierza nie podnosić głosu, bo jest w stadium PTSD. Do tego relacje rodzinne. Trzeba zadzwonić do żony, dzieci, matki. Poprosić bliskich, żeby kilka razy dziennie telefonowali do żołnierza, mówili, że go kochają, ufają mu. Że czują się bezpieczni dzięki temu, że on jest na froncie.
Żołnierz doświadcza silnych emocji, a kapelan rozmawia z nim, opowiada historie biblijnych bohaterów ze Starego i Nowego Testamentu. Szczególnie głównego bohatera – Jezusa, który też się bał. Też cierpiał na PTSD – widać to podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym. Te przykłady pomagają walczącym – kobietom i mężczyznom – wydobyć się z tego stanu i stać się normalnymi członkami zespołu.
Przede wszystkim sam jestem wojskowym, więc łatwiej mi się z nimi porozumiewać. Przez dwa i pół roku ciągle byłem na pierwszej linii frontu, w 28. brygadzie zmechanizowanej. Więc każdy dzień wyglądał podobnie. Przed walką mówiłem z zapałem: „Chłopaki, do boju prowadzi nas sam Jezus Chrystus! On już zwyciężył! Odniósł zwycięstwo na Golgocie i występuje przeciwko całemu złu świata, to on nas wiedzie do wygranej! Jest z każdym z was! Pomaga wam precyzyjnie namierzać cel i szybko przeładowywać magazynki! Jest obok was, pamiętacie o tym! Tylko w Chrystusie nadzieja. Tylko z nim zwyciężymy. Naprzód, z Jezusem do zwycięstwa!”
Tak ich zagrzewałem przed walką. A po – jeśli byli ranni – wspierałem ich takimi słowami: Jezus zawsze będzie obok. Nawet nocą, kiedy lekarz akurat zajmuje się innymi, kiedy pielęgniarka albo towarzysz obok zasnęli i wydaje ci się, że zostałeś sam, pamiętaj, że tak nie jest.