Pokuta
— Jestem kolaborantem. Nie bardzo aktywnym, ale jednak. Bo, prawdę mówiąc, w sferze edukacji i kultury nie dało się nie być kolaborantem. Pracowałem w szkolnictwie od 1968 roku. Dwadzieście lat w systemie edukacji to nie przelewki. Ale moje późniejsze życie to próba jakiegoś odpracowania, zmiany swojego podejścia, założeń, zachowania. Życia trochę inaczej – nie tak, jak żyłem w czasach sowieckich. Oto dlaczego zostałem księdzem. Musiałem w jakiś sposób odpokutować swoją winę.
Ten element indywidualizmu, personalizmu w chrześcijaństwie był mi niesamowicie bliski. Jestem przekonany, że chrześcijaństwo nie zwraca się do mas, lecz do każdego osobiście. I szuka sposobu na zbawienie każdego z osobna. Może ten konkretny człowiek w czymś się pomylił, może upadł – trzeba mu pomóc się podnieść i coś w życiu zmienić. Trzeba mu pomóc się nawrócić.
Reforma
— Są kościoły nowe, protestanckie, które reformują się bardzo dynamicznie. Taka ich specyfika. Nie mają za sobą 2000-letniej historii, która by na nich ciążyła. A my mamy 2000-letnią historię. My nie pędzimy. Nie spieszymy się z reformami.
U nas reformy powinny dotyczyć w pierwszej kolejności sfery służby społecznej. Teraz w naszym kościele na każdej mszy jest kilku młodych kapelanów, przed którymi stoi szczególne zadanie. Codziennie widzą tych, którzy idą w bój. I muszą ich wysłuchać, wyspowiadać, modlić się za nich. Komuś odprawić nabożeństwo pogrzebowe i być duchowo blisko. Być dla ludzi oparciem, źródłem duchowej siły. Jest taka potrzeba.
Chrześcijaństwo to najbardziej tragiczna religia na świecie, bo zakłada śmierć wszystkiego, co najlepsze. Pewien teolog tak napisał o przyczynach naszych klęsk: „Chrześcijanie są skazani na porażkę, ponieważ nie mogą stosować wszystkich środków, muszą spośród nich wybierać”. Historia naszego Kościoła to historia 2000 lat prześladowań. Przecież jeszcze niedawno, nawet tu u nas, Cerkiew była prześladowana. Dlatego trudno się dziwić, że większość świętych to męczennicy.
Godność
— Wie Pan, u podstaw współczesnych społeczeństw z ich dążeniem do przestrzegania praw człowieka, rządów prawa, poszanowania ludzkiej wolności i godności leży chrześcijańskie postrzeganie życia i człowieka. Dlatego na początku grudnia 2013 roku poszedłem na Majdan nie jako cywil. Poproszono mnie – jak należy – o przyjście w charakterze księdza. Tłumaczyłem tam, że nasze żądania wolności i godności są w pełni chrześcijańskie.
Trzeba iść do końca, zachowując wolność i godność. Myślę, że na tym polega sens i cel ludzkiego istnienia. Być obrazem Boga. Bóg jest miłością, Bóg jest światłem, Bóg jest wolnością, Bóg jest prawdą. Więc bądź nim – nieś w sobie wolność, światło, prawdę, miłość. Nieś to, umacniaj. Czego ci więcej trzeba?
Kiedy człowiek umiera, lista jego publikacji, osiągnięć czy dyplomów nikogo nie interesuje. Wszyscy wspominają osobę, jej obraz. Bo to jest najważniejsze.
Mogę powiedzieć, że na granicy życia i śmierci widziałem wielu ludzi, którzy dali świadectwo niezwykłej godności i pogody ducha. Inspiruje mnie to. Daje mi radość i spokój, jakiś rodzaj pewności. Bo okazuje się, że tak można do samego końca. Właśnie na taką postawę próbuję się zaprogramować. A formy działania to już bardziej praktyczny aspekt.