MEMORIAŁ POTRZEBUJE TWOJEJ POMOCY
Artykuły Anatolija Jabłokowa, czyli o umorzeniu śledztwa katyńskiego
Polski Memoriał po raz pierwszy publikuje w języku polskim artykuły Anatolija Jabłokowa, rosyjskiego prawnika, ppłk. w st. spocz., byłego śledczego Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, który w latach 90. zajmował się sprawą karną Nr 159, czyli dochodzeniem w sprawie zbrodni katyńskiej. Dlaczego te napisane ponad 10 lat temu artykuły są nadal aktualne?
Anatolij Jabłokow w Miednoje, sierpień 1991
Dlatego, że są one jednym z niewielu źródeł naszej wiedzy o procesie umorzenia śledztwa oraz informacją pierwotną jednej z kluczowych postaci, przy której udziale dochodzenie znajdowało się w swojej najmocniejszej fazie. Z tych artykułów można się dowiedzieć nie tylko o przebiegu śledztwa, przeprowadzonych badaniach, trudnościach i umorzeniu postępowania karnego, ale również o refleksji autorskiej na temat tego, dlaczego współczesna Rosja zamiast konsekwentnego rozwoju demokratycznego znalazła się na drodze łamania prawa i rehabilitacji stalinizmu.

Za winnego uznano Berię
Decyzje w sprawie zbrodni katyńskiej ujawniły prawdziwy stosunek elit władzy [rosyjskiej] do stalinizmu

"Na początku lat 90. przez długi czas pracowałem w Zakładzie Rehabilitacji Ofiar Represji Politycznych Głównej Prokuratury Wojskowej (GPW).

Rewizja spraw represjonowanych, choć odbywała się w całości w trybie indywidualnym, miała w dużej mierze charakter formalny, gdyż w rzeczywistości prokuratorzy zajmowali się jedynie sformalizowaniem woli politycznej kierownictwa kraju do rehabilitacji określonych grup represjonowanych. W przypadku każdej takiej sprawy, zgodnie z istniejącą metodologią, należało dopytywać FSB (Federalną Służbę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. – K.K.), czy ten lub inny śledczy, prokurator, funkcjonariusz bądź sędzia znajduje się na liście osób winnych popełnienia represji wobec obywateli.

Kto sporządził tę listę i dlaczego zawarte w niej informacje miały wartość dowodową? Dlaczego trzeba było wysyłać zapytania, choć sprawy i związane z nimi fakty były ponownie rozpatrywane przez prokuratorów? Dlaczego nie można było opublikować tych list bądź przynajmniej przekazać ich GPW, żeby nie tracić czasu na składanie wniosków w każdej sprawie? Na te pytania nie było odpowiedzi. Wszystko, co jest związane z FSB, rozpatrywano jako wolę polityczną (decyzję), niepodlegającą dyskusji.

Listy tej nie wolno było ujawniać ani uzupełniać. Czyli ustalone przez prokuratorów fakty niezgodnych z prawem metod prowadzenia śledztwa, tortur, znęcania się i innych represji nie miały już wpływu na konkretny zespół osób winnych za represje.

Wyjątki od tej reguły zdarzały się jedynie z inicjatywy już wspomnianych organów regulacyjnych. W ten sposób, w znanej sprawie przeciwko Berii i jego poplecznikom został represjonowany i spędził długi czas w więzieniach szef grupy specjalnej NKWD ZSRR Paweł Sudopłatow, który na podstawie decyzji Biura Politycznego WKP(b) zajmował się tajną eksterminacją osób niewłaściwych. W okresie sowieckim, w czasie panowania podwójnej władzy partyjno-czekistowskiej, próby rehabilitacji Sudopłatowa kończyły się klęską. Jednak w latach 90. nowy rząd [rosyjski] docenił ten fakt, że nawet przebywając wiele lat w naszych więzieniach, nie wydał on wspólników w krwawym rzemiośle i zniszczył większość dokumentów dotyczących przeprowadzonych akcji. Sudopłatowa nie tylko zrehabilitowano, lecz również wywyższono go jako geniusza rosyjskiego wywiadu i przykład wierności czekistowskim ideałom.

Stalina i czekistów łączy przelana krew i najcięższe zbrodnie — przede wszystkim przeciwko własnemu narodowi".
Beria ze Swietłaną Alliłujewą, córką siedzącego z tyłu Stalina, 1931
"O specyficznym mechanizmie terroru stalinowskiego dowiedziałem się w trakcie śledztwa „Sprawy katyńskiej”.

Tajne protokoły do ​​paktu Ribbentrop-Mołotow przewidywały, że ZSRR, wbrew zawartemu z Polską paktu o nieagresji, powinien uczestniczyć w ataku na Polskę po stronie niemieckiej. Po rozpoczęciu przez Niemcy wojny z Polską 1 września 1939 r. ZSRR wypełnił swoje zobowiązania wobec Niemiec i napadł na Polskę 17 września 1939 r., okupując uzgodnione z Niemcami polskie tereny. W trakcie tych działań wzięto do niewoli około 250 tysięcy Polaków. Z tej liczby 14 700 osób trafiło do obozów NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a 11 tys. do więzień Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi.

W 1943 roku w lesie katyńskim obwodu smoleńskiego Niemcy znaleźli szczątki polskich oficerów. Państwo radzieckie natychmiast oskarżyło nazistowskie Niemcy o mord na 11 tysiącach polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w trzech obozach NKWD.

W październiku 1989 r. Pierwszy Zastępca Prokuratora Generalnego Polski A. Herzog zwrócił się do Prokuratora Generalnego ZSRR A. J. Suchariewa w liście, w którym prosił m.in. o wszczęcie procesu karnego w sprawie mordu na oficerach polskich w Katyniu i innych niezidentyfikowanych jeszcze miejscach. W odpowiedzi z 11 stycznia 1990 roku Suchariew potwierdził oficjalne stanowisko sowieckie: polscy oficerowie w Katyniu zostali rozstrzelani przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Herzog nie zgodził się z tym i nadal obstawał przy swoim, powołując się na to, iż w kwietniu 1990 r. podczas negocjacji pomiędzy prezydentami ZSRR i Polski w Moskwie ogłoszono, że odkryte zostały dokumenty, „które pośrednio, ale przekonująco wskazują na to, że tysiące obywateli polskich, którzy zginęli w lasach smoleńskich dokładnie pół wieku temu, zostali ofiarami Berii i jego popleczników”. Przytoczył również publikacje w prasie sowieckiej potwierdzające rolę NKWD w rozstrzelaniach Polaków.

W 1990 r. wszczęto sprawy karne dotyczące losu polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w trzech obozach NKWD. Sprawy te zostały przyjęte do śledztwa przez Główną Prokuraturę Wojskową. W trakcie dochodzenia ustalono, że faktycznie 14 700 polskich jeńców wojennych z trzech obozów NKWD i 7 305 obywateli polskich przetrzymywanych w więzieniach na zachodniej Ukrainie i zachodniej Białorusi zostało rozstrzelanych w kwietniu i maju 1940 r. przez NKWD ZSRR na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) i pochowanych na terenie daczy NKWD oraz w innych miejscach.

W październiku 1992 roku po raz pierwszy zostały upublicznione dokumenty teczki specjalnej znajdującej się w Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej na Kremlu. Wśród nich [zachowały się] Decyzja Biura Politycznego KC WKP(b) z dnia 5 marca 1940 r. w sprawie rozstrzelania polskich jeńców wojennych z własnoręcznymi podpisami Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana oraz ze wzmiankami o [zgodzie z decyzją] Kalinina i Kaganowicza, pismo Berii do Stalina z marca 1940 r., pismo A.N. Szelepina do N.S. Chruszczowa z 3 marca 1959 r. i inne dokumenty.

Mimo że wiarygodność tych dokumentów potwierdzały zeznania byłego przewodniczącego KGB ZSRR Szelepina, byłego szefa Zarządu NKWD ZSRR do spraw Jeńców Wojennych Soprunienki, szefa Kalinińskiego obwodowego NKWD Tokariewa i innych, autentyczność ich (dokumentów. – K.K.) została dodatkowo dokładnie sprawdzona.

Na początku grudnia 1992 r. przeprowadziłem inspekcję tych dokumentów w archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej przy udziale specjalistów archiwum. Potem przy udziale biegłych sądowych z Wszechzwiązkowego Instytutu Badań i Ekspertyz Sądowych oraz Centralnego Laboratorium Badań Medycyny Sądowej Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej ustalono i przeprowadzono badania komisyjne, sądowe, techniczne i pisma ręcznego, potwierdzające zarówno autentyczność tych dokumentów, jak to, że podpisy złożone na tych dokumentach w imieniu Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa, Mikojana, Berii, wykonane zostały przez te właśnie osoby. Wszystkie dokumenty dołączono do sprawy karnej jako dowody rzeczowe i przekazano kierownictwu archiwum do przechowania.

Po raz pierwszy udokumentowano, że około 22 tysiące ofiar zbrodni katyńskiej zamordowano na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) – z powodów politycznych i narodowościowych – jako „zawziętych i niepoprawnych wrogów władzy radzieckiej… ponad 97% stanowili Polacy według narodowości”. Okoliczności tej zbrodni potwierdzają nie tylko te dokumenty, ale również zeznania świadków i materiały ekshumacji na miejscach pochówku.

21 września 2004 roku Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej umorzyła „sprawę katyńską” na podstawie śmierci sprawców. Nie zważając na niepodważalne dowody udziału Biura Politycznego KC WKP(b) w mordzie na 22 tys. obywateli Polski, za winnych uznano inne osoby. Jak wynika z Postanowienia o zakończeniu sprawy karnej, którego rezolucyjna część została ogłoszona podczas konferencji prasowej, za winnych uznano „kilku konkretnych funkcjonariuszy wyższego poziomu ZSRR”, których czynności zakwalifikowano według punktu „b” artykułu 193-17 Kodeksu Karnego RFSRR (Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. – K.K.) (nadużycie władzy przez wyższe dowództwo Armii Czerwonej, które miało poważne konsekwencje przy szczególnie obciążających okolicznościach). Poszczególna lista osób winnych tej zbrodni oraz wszystkie materiały sprawy karnej zostały utajnione.

W ten sposób Stalin oraz członkowie Biura Politycznego KC WKP(b), którzy podjęli obowiązkową dla wykonawców decyzję o rozstrzelaniu Polaków, uniknęli odpowiedzialności moralnej za ciężką zbrodnię. Pomimo ustalonych faktów zwyciężyła pierwotna decyzja polityczna: w śmierci Polaków winni są jedynie „Beria i jego poplecznicy”.

Nawet takie Postanowienie, uznające winę kierowników służb specjalnych Państwa [radzieckiego] nie pociągnęło za sobą automatycznego oficjalnego uznania wszystkich rozstrzelanych obywateli polskich za niewinne ofiary represji politycznych. Ponadto, na bezpośrednie apelacje krewnych rozstrzelanych polskich oficerów rosyjska prokuratura i sądy odpowiadają jedynie odmowami, i czynią to naruszając ustawę „O rehabilitacji ofiar represji politycznych”. I to pomimo faktu, że tacy działacze jak Paweł Sudopłatow są natychmiast rehabilitowani. Objaśnień tego należy szukać nie w obszarze prawa lub sprawiedliwości, lecz w nastrojach elit rządzących.

W Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej znajduje się około 3 tysięcy podobnych teczek specjalnych z dokumentami o szczególnym znaczeniu. Apele śledczych prokuratury wojskowej do władz o sprawdzenie tych dokumentów w celu ujawnienia innych zbrodni stalinizmu pozostały bez echa.

„Polityczni sługusy”, którzy stali się niepotrzebni, zostali uznani za winnych wszystkich krwawych zbrodni. Były ojciec narodów, a w rzeczywistości krwiożerczy ludojad został uznany za „efektywnego menedżera”.

Oto są moje myśli o perspektywach sądu nad Stalinem i stalinizmem w Rosji współczesnej.
Anatolij Jabłokow, rosyjski prawnik, ppłk. w st. spocz. dla Nowej Gaziety, Wydanie specjalne „Prawda GUŁAGu” Nr 03(14), 22 kwietnia 2009 r.

P.S.: Ten artykuł wywołał reakcję wnuka Stalina Jewgienija Dżugaszwilego, który zwrócił się do sądu rosyjskiego, zarzucając Jabłokowowi i Nowej Gazecie zniesławienie Stalina. Stowarzyszenie Memoriał uczestniczyło w procesie sądowym jako osoba trzecia ze strony pozwanego. Powództwo Dżugaszwilego zostało oddalone w całości, co spowodowało złożenie przez niego skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał tę skargę za bezpodstawną.
Miednoje, sierpień 1991 r.
Jak utajniono „Sprawę katyńską”, którą się zajmowałem.

Anatolij Jabłokow: Chciałem uznania winy wszystkich, którzy brali udział w zbrodni katyńskiej: zaczynając od Stalina, Mołotowa, Woroszyłowa, Mikojana, którzy podjęli decyzję o rozstrzelaniach, a kończąc na tych, którzy przez wiele lat współuczestniczyli w tej zbrodni oraz ją ukrywali.

Pracowałem w Głównej Prokuraturze Wojskowej (GPW), w Zakładzie Rehabilitacji. We wrześniu 1990 r. według rozkazu Prokuratury Generalnej utworzono grupę śledczą w sprawie karnej nr 159 – tzw. „Sprawie katyńskiej”. Połączono dwie sprawy wszczęte w obwodach twerskim i charkowskim. Zostałem wyznaczony na stanowisko Zastępcy przewodniczącego grupy śledczej. W latach 1992-1994 byłem jej przewodniczącym. Nasza grupa przeprowadziła szereg ekspertyz, zarówno kryminalistycznych, jak i historycznych, archiwalnych oraz kompleksowych. Sprawdzaliśmy między innymi komunikaty komisji specjalnej N.N. Burdenki z 1944 roku.
Wszystkie ekspertyzy przeprowadzono przez światowej sławy naukowców: m.in. przez członka rzeczywistego Akademii Nauk, doktora habilitowanego nauk prawnych B.N. Topornina, doktora habilitowanego nauk prawnych A.M. Jakowlewa, doktora habilitowanego nauk historycznych W.S. Parsadanową. Koordynatorką była ekspertka Głównej Prokuratury Wojskowej, doktor habilitowany nauk historycznych I.S. Jażborowska. Ci wybitni naukowcy przeanalizowali wszystko co zostało zrobione przed rozpoczęciem naszego dochodzenia — nie tylko przez komisję N.N. Burdenki, ale też przez Niemców, Polski Czerwony Krzyż oraz Komisję Kongresu USA. Doszliśmy do wniosku, że komunikaty Komisji Burdenki nie mają potwierdzenia naukowego, podobnie jak komunikaty niemieckie, dotyczące okresu pogrzebu.

Przed Komisją Burdenki od października 1943 do stycznia 1944 w Katyniu pracowała operacyjna grupa dochodzeniowo-śledcza NKWD pod kierunkiem gen. Reichmana: rozkopywano groby, ekshumowano zwłoki, przesłuchiwano świadków. Wynikiem pracy tej grupy były materiały śledztwa wstępnego w dwóch tomach oraz inwentarz ściśle tajnych dokumentów, które jednoznacznie mówiły o datach rozstrzelań. Dokumentów tych brakowało w komunikacie Komisji Burdenki.

Nasza grupa nie opierała wniosków o datach mordu na Polakach na podstawie badań kryminalistyczno-sądowych. Problem polega na tym, że w przypadku grobów masowych nie ma naukowo uzasadnionych metod ustalenia dokładnej daty. Wiele zależy od gleb. Na przykład pod Charkowem gleby są piaszczyste i suche: zachowały się tam tylko szczątki kości rozstrzelanych Polaków, w Miednoje zaś – gliniaste, występuje tam wosk tłuszczowy, szczątki wyglądają tak, jak gdyby dopiero zostały pochowane. Dlatego wnioski dotyczące dat rozstrzelań opieraliśmy na podstawie znalezionych przy zwłokach dokumentów (listów, rozkazów itp.) oraz przesłuchań kilku setek świadków.

Jeśli chodzi o łuski od niemieckich nabojów firmy „Geko”, znalezione w miejscach mordów, to, po pierwsze, wiele otworów w czaszkach rozstrzelanych [jeńców] odpowiada kalibrowi nabojów radzieckich, a po drugie, wiadomo, że pracownicy NKWD – na przykład naczelnik kalinińskiego obwodowego NKWD D.S. Tokariew, szef Głównego Zarządu NKWD ZSRR do spraw jeńców wojennych i internowanych mjr P.K. Soprunienko, naczelnik Wydziału Komendanckiego OGPU-NKWD-MGB V.M. Błochin – posiadali broń niemiecką. Tokariew, wezwany przez nas na świadka (zresztą, nie tylko on), powiedział, że Błochin wydawał funkcjonariuszom NKWD na rozstrzelanie „Walthery”, a potem je zabierał.

13 lipca 1994 r., zgodnie z rozporządzeniem pisemnym, zakończyłem sprawę karną nr 159. Ale nie tak jak proponowano, czyli na podstawie przepisu 110 Kodeksu karnego RFSRR w redakcji z roku 1926 r. („nadużycie władzy przez funkcjonariusza”). Chciałem uznania winy wszystkich, którzy brali udział w zbrodni katyńskiej: zaczynając od Stalina, Mołotowa, Woroszyłowa, Mikojana, którzy podjęli decyzję o rozstrzelaniach, a kończąc na tych, którzy przez wiele lat współuczestniczyli w tej zbrodni oraz ją ukrywali.

Ponieważ w Kodeksie karnym nie było przepisu odzwierciedlającego skalę tej zbrodni, zaproponowałem uznanie przedmiotu przestępstwa przez analogię z artykułem 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze („zbrodnia wojenna, zbrodnia przeciwko pokojowi i ludzkości oraz ludobójstwo”). Ponadto, mordy katyńskie miały już swoją kwalifikację: Prokurator Generalny ZSRR Rudenko zaproponował w Norymberdze kwalifikację zbrodni katyńskich właśnie na podstawie art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Ale strona radziecka na podstawie działalności Komisji Burdenki wyznaczyła Niemców jako winnych [w tej zbrodni].

Kiedy zostałem zwolniony, GPW nie odważyła się umorzyć sprawy [natychmiast], – wybrała natomiast oficjalną drogę unieważnienia postanowienia. Złożyłem skargę na tę decyzję do Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej i udałem się do niego na spotkanie. Nie pozwolono mi jednak spotkać się z nim, – raportowałem więc jego asystentowi. Odmówili mi, moje postanowienie unieważnili, ale nie odważyli się na wydanie nowego, na podstawie przepisu 110. Śledztwo niby rzekomo toczyło się przez kolejne dziesięć lat – no właśnie rzekomo... A w 2004 roku sprawę nr 159 zamknięto na podstawie przepisu przewidującego odpowiedzialność karną za nadużycie władzy przez Armię Czerwoną. Tym samym za winnych w zbrodni uznano jedynie wyższe dowództwo Armii Czerwonej. Poza tym odmówiono pokrzywdzonym dostępu do 116 ze 183 tomów sprawy, a samo postanowienie o zakończeniu sprawy karnej utajniono.

To jest strusia polityka. Tak, wszystkie sądy odmówiły krewnym rozstrzelanych Polaków realizacji ich pełnoprawnych roszczeń — ale są to nasze [rosyjskie] sądy. Wkrótce sprawa zostanie przekazana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Słusznie byłoby nie czekać na decyzję Europejskiego Trybunału, lecz rozwiązać wszystko tutaj, w Rosji. Mniej będzie wstydu".

P.S.: Międzynarodowa Asocjacja Memoriał wraz z krewnymi ofiar zbrodni katyńskiej wielokrotnie walczyła o odtajnienie postanowienia o umorzeniu śledztwa w sądach rosyjskich oraz domagało się rehabilitacji każdego poszczególnego polskiego jeńca wojennego. Te próby jednak zakończyły się klęską. Rosyjskie sądy niezmiennie stały po stronie Głównej Prokuratury Wojskowej, odmawiając krewnym ofiar wglądu w materiały śledztwa oraz rehabilitacji ich przodków na mocy rosyjskiej ustawy „O rehabilitacji ofiar represji politycznych”. Wynikiem tych odmów stała apelacja krewnych ofiar zbrodni katyńskiej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rozpatrywano dwie skargi, których żądania Trybunał częściowo uwzględnił. Natomiast podstawowe żądanie powodów – zmusić Rosję do kontynuacji śledztwa, nie doszło do skutku. Szczegółów tej sprawy można się dowiedzieć w artykule Aleksandra Gurjanowa, którego tłumaczenie na język polski zamierzamy wkrótce opublikować na stronie internetowej Memoriał Polska oraz w naszych mediach społecznościowych.

Tłumaczenie i przypisy – Konstantin Konoplanko (Stowarzyszenie Memoriał Polska, Ośrodek KARTA), redaktorzy – Sveta Gutkina, Eglė Rachela Tyszczuk, Eliza Romanowska.

lub (przekierowanie na inną strone)